Fabuła
jest wręcz banalnie prosta. Dziewczyna i chłopak- Grace, która powinna być
wilkołakiem, a nie jest i Sam, który jest wilkołakiem, ale tego w sobie
nienawidzi. Czy trudno zgadnąć co będzie dalej? Oczywiście, że nie. To jasne jak słońce, musi być miłość, która
pokona wszelkie uprzedzenia i która pokona wszystkie przeszkody. Bohaterowie
muszą się zmierzyć z zimnem, które odbiera człowieczeństwo Samowi, potworną
wilczycą Shelby, myśliwymi, młodymi wilkami, a przede wszystkim z ciągłym
lękiem o drugą osobę. Czy z takich "opałów" można wyjść bez szwanku?
Przekonajcie się sami.
Cała
historia skupia się na miłości dwójki bohaterów, co dla mnie było dużą wadą.
Myślałam, że skoro wypożyczam książkę o wilkołakach to będzie w niej dużo zwrotów
akcji i strasznych momentów, ale ich niestety nie było. Akcja nabiera tempa
około 80 stron przed końcem książki, jak łatwo się domyślić te ostatnie strony
czyta się w mgnieniu oka. Właściwie miałam wrażenie, że ledwo akcja się rozpoczęła
to już się skończyła. Zdecydowanie za mało było tych momentów szybkiej akcji,
tym bardziej, że autorka udowodniła na końcu, że potrafi je dobrze pisać,
niestety tego talentu nie wykorzystała. Poza tym zakończenie, trudno mi je
skomentować bez zdradzenia jak się kończy, ale się postaram. Zakończenie bardzo mnie zawiodło. Po tym, co
przeczytałam spodziewałam się czegoś naprawdę emocjonującego i czegoś, co by
wyróżniło akurat tę książkę z niezliczonej ilości do niej podobnych. Niestety
przy zakończeniu nie przeżywałam żadnych gwałtownych emocji ani nie byłam
specjalnie zaskoczona.
Autorka wynagradza nam wszystkie te braki swoim
wyjątkowym sposobem opisywania świata. Jej opis lasu był tak magiczny, że
poczułam jakbym była w tym miejscu, jakbym znała je od zawsze i od razu ten
złoty las pokochałam. Poza tym bardzo mi
się podobało to, że autorka poświęciła sporo uwagi opisywaniu zapachów, dzięki
czemu czytelnik mógł się jeszcze bardziej zżyć z opisywanym światem. Nie dało
się nie zwrócić uwagi na to jak w tej opowieści opisane były uczucia. Były
opisane wspaniale, baśniowo, a zarazem realistycznie. Taki sposób opisywania
uczuć sprawia, że czytelnik może przeżywać wiele emocji czytając tą książkę, a
opisy tych emocji wydają mu się tak rzeczywiste jak gdyby od zawsze o nich
wiedział i je odczuwał, ale nie mógł tego nazwać słowami tak jak zrobiła to
autorka. Mówiąc o stylu Maggie Stiefvater
warto wspomnieć o narracji, która była prowadzona z dwóch różnych punktów
widzenia - z punktu widzenie Grace i Sama.
Z jednej strony jest to dobre, bo dzięki temu czytelnik może wiedzieć to
o czym bohaterowie sobie nie mówią i lepiej rozumieć motywy ich postępowania,
ale z drugiej strony czytelnik jest zbyt wszechwiedzący i przez to czasami wie
coś, co sprawia, że w pełni nie odczuwamy emocji np. strachu Grace przed stratą
Sama, bo wiemy, co się z nim w danej chwili dzieje, a trochę strachu z
pewnością by nam nie zaszkodziło.
Zróżnicowani
bohaterowie to bardzo duży plus tej książki. Mam bardzo sympatyczną i
poukładaną Grace, pokręconą Rachel, maniaczkę fotografowania Olivię, plastikową
Isabel, króla szkoły Jacka, nie do końca dobrego Becka i poetyckiego Sama.
Każdy z nich ma swój złożony charakter, swój szczególny pogląd na świat i swoje
sposoby postępowania. Nie są tacy sami, a czasem wręcz przeciwnie - są swoimi
przeciwieństwami. Wszystko to sprawia, że jeszcze długo po przeczytaniu tej
książki będziemy wspominać jej bohaterów z rozrzewnieniem.
"Drżenie" to w gruncie rzeczy dobra książka, ale nie dla każdego. Na pewno nie spodoba
się wielbicielom szybkiej akcji. W tej książce należy docenić opisy i
bohaterów, a należy przymknąć oko na niedoskonałości w fabule, co nie wszyscy
potrafią zrobić. Polecam fanom i fankom romansów, bo im najbardziej będzie się
ta książka podobać.
Ocenia:5/10
4 komentarzy:
Też jeszcze przede mną ;) Ale słyszałam dużo dobrego o niej ;)
Ja też słyszałam dużo dobrego, a średnio mi się podobała :) Ale może Tobie spodoba się bardziej :)
Książkę posiadam, zaczęłam ją nawet czytać jakiś miesiąc temu, dotarłam do setnej strony i przerwałam. Może miało to związek z pisanym tamtego dnia konkursem, zamartwianiem się, oczekiwaniem na wyniki a nie tym, ze książka była zła. Wkrótce zamierzam zrobić drugie podejście i mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej niż Tobie :)
Ja myślę, że to jak odebrałam tą książkę ma związek z recenzjami, które czytałam. Wiele osób bardzo zachwalało tą książkę i oceniało ją np. 6/6 czy 10/10, więc ja nastawiłam się na naprawdę dzieło sztuki, a mało która książka taka jest. Gdybym nie miała żadnych oczekiwań co do tej książki to pewnie lepiej bym ją oceniła :)
Prześlij komentarz