środa, 16 stycznia 2013

Pierwsze urodziny bloga

Źródło

Po prostu nie mogę uwierzyć, że dzisiaj mija rok odkąd napisałam pierwszą "recenzję" na tym blogu. Czas ten minął mi niesamowicie szybko, właściwie nawet nie wiem kiedy to się stało. Czas ten był naprawdę owocny. W mojej subiektywnej opinii moje recenzje są teraz znacznie lepsze niż kiedyś i łatwiej mi się je pisze. Dzięki prowadzeniu tego bloga poznałam wiele niesamowitych osób, a dzięki waszym blogom poznałam wiele niesamowitych książek.

Rok w liczbach:
Odwiedzin:10 456
Największa liczba odwiedzin w miesiącu:lipiec 2012 rok (1 098)
Najmniejsza liczba odwiedzin w miesiącu:styczeń 2012 rok (153)
Komentarzy:996
Liczba wszystkich recenzji:67
Najwięcej przeczytanych książek w miesiącu:sierpień 2012 rok (14)
Najmniej przeczytanych książek w miesiącu:grudzień 2012 rok (2)
Zorganizowanych konkursów: 0 (obiecuję poprawić się w tym roku)
Nawiązanych współprac: 1 (Studio Astropsychlogii)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

068."Lucyfer.Moja historia" Victoria Gische

Przeczytałam kiedyś w jakimś artykule, że żadna książka tak naprawdę nie jest oryginalna, że każda z nich w mniejszym lub większym stopniu bazuje na innej, a ta z kolei na następnej. Do tej pory ta teoria się sprawdzała, bo w każdej książce zdołałam odkryć jakiś schemat, który po prostu został powielony. Z tą powieścią było inaczej. Chociaż bardzo się starałam odkryć jakiś powielony schemat to nie udało mi się to. Dopiero po czasie odkryłam, że nie znalazłam nic, bo książka pt.:"Lucyfer. Moja historia" autorstwa Victori Gisch po prostu nie powiela żadnych znanych mi schematów.

Marek to zwykły dziennikarz. Któregoś dnia na przyjęciu spotyka swojedo dawnego przyjaciela (lekarza), który namawia go do odwiedzenia nietypowego pacjenta. Szukający sensacji dziennikarz zgadza się, nie podejrzewają nawet jaką "bombę" odkryje. Pacjent przedstawia się jako Lucyfer, co sprawia, że Marek zaczyna uważać go za wariata. Ale z każdą historią opowiedzianą przez tytułowego bohatera Marek zaczyna coraz bardziej wierzyć, że naprawdę rozmawia z Lucyferem, a wtedy dopiero zaczynają się kłopoty...

Jednym z największych atutów tej powieści jest ciekawy i nietypowy pomysł autorki na fabułę. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałam książki, choć odrobinę podobnej do tej. Ciekawym zabiegiem ze strony autorki jest także to, że historię poznajemy z opowieści Lucyfera, a nie towarzysząc bohaterom w czasie ich trwania (chociaż i to się zdarza). Mówiąc o zaletach nie możemy zapomnieć o tym jak realistycznie są historyczne wydarzenia, w które autorka wplata postać Lucyfera. Naprawdę nietrudno uwierzyć, że maczał on w nich palce. Najbardziej niesamowite w tej książce jest jednak zakończenie. Sprawia, że nie możemy doczekać się momentu, w którym sięgniemy po drugi tom tej serii.

Styl pisania autorki nie przypadł mi do gustu. Niestety bardzo widoczne jest to, że autorka jest nowicjuszką. W wielu momentach po prostu coś "zgrzytało". Uważam, że przyczyniły się do tego także ciągłe zmiany narracji. Przez nie ciężko było mi się skupić na treści książki, bo po prostu cały czas zastanawiałam się kto w danej chwilii opowiada. Muszę jednak przyznać, że styl pisania autorki poprawiał się z każdą kolejną stroną. Coraz więcej było interesujących dialogów i realistycznych opisów, co przyczyniło się do tego, że drugą połowę książki przeczytałam znacznie szybciej niż pierwszą.

Bohaterom tej powieści nie mogę mieć nic do zarzucenia. Wszyscy są bardzo realistyczni i dobrze wykreowani. Bardzo podobało mi się także stopniowe poznawanie się dwójki głównych bohaterów i to jak coraz bardziej się zaprzyjaźniali. Ciekawie pokazana była także powolna zmiana nastawienia Marka do Lucyfera.

Książka ta należy do jednej z najciekawszych i najbardziej nietypowych, jakie w życiu przeczytałam. Małą przeszkodą przez którą nie mogę nazwać tej książki idealną, jest styl pisania autorki. Jestem jednak pewna, że w kolejnych częściach on się poprawi (poprawił się znacznie już w drugiej połowie książki) i dlatego z chęcią sięgnę po kolejny tom tej serii.



             Książkę miałam przyjemność przeczytać, dzięki uprzejmości autorki książki.

wtorek, 1 stycznia 2013

067."Spowiedź heretyka" rozmawiają Piotr Weltrowski i Krzysztof Azarewicz

Źródło
Jestem świadoma istnienia w polskim społeczeństwie wielu krzywdzących stereotypów. Najbardziej przez takie stereotypowe myślenie cierpią ludzie oryginalni, którzy wyróżniają się na tle szarego tłumu. Jednym z takich ludzi jest Adam Darski, znany także jako Nergal - człowiek wobec którego nikt nie może pozostać neutralny.

Sięgnęłam po książkę, której jest głównym bohaterem, ponieważ chciałam zobaczyć jaki jest naprawdę. Telewizja pokazuje go jako satanistę, który na scenie podarł "Biblię". Plotkarskie serwisy jako mężczyznę, który wybił się dzięki Dodzie. A książka? W "Spowiedzi heretyka" możemy zobaczyć zupełnie innego Nergala, człowieka, który jest po prostu całym sercem oddany muzyce.

"Spowiedź heretyka" to książka, która jest trwającym prawie czterysta stron wywiadem. Zazwyczaj wywiady mnie nudzą, bo pytania są banalne, a odpowiedzi (o ile to w ogóle możliwe) jeszcze bardziej banalne. Nie oczekiwałam od tej książki niczego innego. Okazało się, że bardzo się pomyliłam. Pan Piotr Weltrowski i pan Krzysztof Azarewicz mistrzowsko wywiązali się ze swojego zadania. Kolejne rozdziały pochłania się niesamowicie szybko, a gdy okazuje się, że dotarliśmy do końca jesteśmy zdziwieni, że tak szybko zakończyła się nasza przygoda z tą lekturą. Niemały wpływ mają na to stawiane Nergalowi pytania. One wcale nie są banalne, poruszają wiele interesujących tematów i są po prostu niesamowite. Jeszcze ciekawsze są odpowiedzi Nergala, który okazuje się nie być wcale taki zły na jakiego kreują go media. Z rozbrajającą wręcz szczerością odpowiada na pytania dotyczące jego dzieciństwa, młodości, pierwszych muzycznych prób, a w końcu także o związku z Dodą i o walce z chorobą. Przyznam szczerze, że czytając o jego walce z białaczką po prostu się załamałam. Nie mogłam uwierzyć, że ludzie mogą być tak okropni, żeby w takim momencie powiedzieć mu, że to kara za to co robi. Zresztą, żeby przekonać się o ludzkiej nieczułości wcale nie trzeba czytać jego książki, wystarczy wejść na popularne strony ze śmiesznymi obrazkami i wpisać w wyszukiwarce hasło Nergal. Znajdziemy wiele obrazków, których autorzy cieszą się z choroby Nergala. Jak można upaść tak nisko? Rozumiem, że nie każdy musi lubić Nergala, jego muzykę czy poglądy, ale to nie jest powód, żeby życzyć komuś śmierci i cieszyć się z jego choroby.

"Spowiedź heretyka" to nietypowa książka, bo i sam Nergal zwyczajny nie jest. Uważam, że książkę tą warto przeczytać nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy mamy zupełnie inne poglądy niż jej główny bohater. Wiadomo, książka nie obyła się bez prowokacji, ale myślę, że mimo to warto ją przeczytać i poznać człowieka, którego największą miłością jest muzyka.

Na koniec mam dla was mój ulubiony cytat z tej właśnie książki:
"Śmiertelną chorobę pokonałeś jedną, rozstań przeżyłeś znacznie więcej.
W pewien sposób nauczyłem się nawet rozstawać. To nie zmienia jednak siły ciosu - po prostu wiem, jak leczyć rany. Człowiek czuje się w takiej chwili jak małe dziecko w środku lasu. Jest ciemno, a ty nie wiesz, w którą stronę iść. I to uczucie pozostaje. Uczę się jednak. Wiem, że zamiast biec na oślep, trzeba poczekać do wschodu słońca. Światło pojawia się zawsze, chociaż nigdy od razu. Tak naprawdę nie mam jednak pewności, czy w momencie, gdy znów znajdę się w takiej sytuacji, nie spanikuję i nie zacznę gnać bez celu przed siebie. Tego człowiek nigdy nie wie, prawda?"