Źródło |
Bree Tanner to młoda wampirzyca walcząca o przeżycie w świecie nowonarodzonych. Jej atuty to nadprzyrodzone zdolności, a jej jedną słabością jest ciągłe pragnienie picia ludzkiej krwi. Wkrótce okazuje się, że Bree będzie brać udział w walce, ale czy będzie w stanie walczyć jeśli nie wie z kim i w jakim celu walczy?
Jak już wspominałam fabuła książki jest oparta na motywach "Zaćmienia", więc jakaś nietypowa czy nowatorska nie jest. Na niekorzyść książki działa również to, że od początku znamy wynik ostatecznego starcia, co powoduje, że książkę czyta się bez większych emocji. Niewątpliwie wadą książki jest także ograniczenie akcji do jednego tylko wątku.
Styl pisania autorki znacznie różni się od tego, którego poznaliśmy czytając "Zmierzch", co stwierdzam z przykrością, na gorsze. Pierwszym co rzuca się w oczy jest oczywiście narracja, która niestety jest pierwszoosobowa. co znacznie utrudnia czytanie i sprawia, że książka bardziej przypomina durną książeczkę młodzieżową niż paranormal romance. Skoro już mowa o utrudnianiu czytania to niewątpliwie najbardziej przeszkadzało mi to, że książka jest pisana jednym ciągiem - nie ma podziału na rozdziały, dni czy cokolwiek innego. Autorka nie zachwyca również opisami czy dialogami, które są nudne i sprawiają, że mamy ochotę rzucić książkę w kąt i nigdy do niej nie wracać.
Pani Meyer nie postarała się nawet przy tworzeniu bohaterów - jest ich niezywkle mało i wydają się strasznie sztuczni. Główna bohaterka jest zbyt dziecinna jak na swój wiek, a swoimi ciągłymi wzdychaniami do pewnego chłopaka naprawdę obrzydza nam książkę. W dwóch słowach, jest źle.
Książka ta jest jedną z gorszych jakie czytałam. Naprawdę nie wiem, gdzie podział się ten styl, którym autorka oczarowała tak wielu ludzi na całym świecie. Przed przeczytaniem książki nurtowało mnie jedno tylko pytanie - jak autorka poradzi sobie bez Belli i Edwarda. Teraz znam odpowiedź, ale wcale mnie ona nie satysfakcjonuje - ona po prostu sobie nie radzi.
Ocena:
1/10
21 komentarzy:
Myślałam nad tą powieścią, ale zrezygnowałam z dwóch powodów.
Po pierwsze, hisotira Bree mnie nie interesowała.
Po drugie, zakończenie książki było pokazane we właściwej sadze (nie pamiętam, w której części), co mnie wcale nie motywowało.
Po trzecie, recenzje były w dużej mierze negatywne.
No i takim sposobem zrezygnowałam. Jak widać, nie mam czego żałować.
Pozdrawiam!
Z Intruzem, który też jest bez Belli i Edwarda, autorka poradziła sobie nie najgorzej, no ale tym razem chyba nie dała rady...
Ja czytałam i ta książka o wiele bardziej mi się podobała niż Zmierzch.:D
Całkowicie się z Tobą zgadzam, ta książka to koszmar, brrr
czytałam i oceniłam ją dokładnie tak samo jak Ty :) Dla mnie to była strata czasu i kompletna pomyłka :)
A mi się podobała, może właśnie dlatego, że nie było tam Belli i Edwarda xD
haha :D no cóż... książka mnie przeraża. nie sięgnę - dzięki za sygnał.
Czytałam, czytałam. Co prawda, nie oceniłam jej aż tak nisko, ale też niezbyt wysoko (przynajmniej z tego co pamiętam.. ;-)).
Miałam zamiar sięgnąć po tę książkę, gdyż czytałam sagę ,,Zmierzch'' i ,,Intruza'' i ogólnie podobały mi się, ale co do tej pozycji miałam pewne opory i jak widzę całkiem uzasadnione, gdyż czytając twą recenzje tylko utwierdziłam się w przekonaniu iż nie warto czasu i pieniędzy poświęcać na "Drugie życie Bree Tanner".
ksiazke mam w planach. Myśle, ze niedługo sama ją ocenie. Na razie nie moge sie wypowiedzieć i obronic jej ;)
oj.. zdecydowanie odpuszczam lekturę... chociaż miałam ją w planach :/
Ta książka jest na godzinę. Jak więcej się na nią poświęca to szkoda czasu,
Hmm, ja to nawet nie pamiętam, która to była ta Bree. Pasuję więc.
Nie przeczytam, tym bardziej, że nie przepadam za prozą Stephanie Mayer...
Miałam takie same odczucia.
No nie, nie planuję tego czytać, choć Zmierzch lubię. Ale odgrzewane kotlety już mi się przejadły.
Jeszcze nie przeczytałam całej sagi "Zmierzch", przede mną dwa pozostałe tomy, za które niedługo z pewnością się zabiorę. Miałam przeczytać i tę książkę, ale skoro jest tak słaba, to chyba sobie ją odpuszczę.
Całą sagę "Zmierzch" mam za sobą i jestem strasznie ciekawa tej książki. Chociaż jak widzę nie zbiera pochlebnych opinii, to jednak ciekawość mnie "zżera" :)
Czytałam i zgadzam się z twoją opinią.
Pozdrawiam!
Mnie też ta książka specjalnie się nie podobała, ale uważam, że autorka świetnie poradziła sobie bez Belli i Edwarda w Intruzie. On jest 100 razy lepszy niż cała saga Zmierzch...
Przeczytałem "Intruza" i to chyba mój koniec znajomości z Meyer - nie twierdzę, że jest beznadziejna, po prostu do mnie nie trafia :)
Prześlij komentarz