wtorek, 24 stycznia 2012

003."Uwaga! Nowa twarz!" Melissa de la Cruz

                „Uwaga! Nowa twarz!” to pierwsza część serii „Klika z San Francisco” Melissy de la Cruz. Nie jest to jej debiut, jest autroką takich serii jak „Au pair” i „Błękitnokrwiści”, którymi podbiła serca tysięcy czytelników na całym świecie. Czy „Uwaga! Nowa twarz!” podbiła moje serce?

                Fabuła najnowszej powieści Melissy de la Cruz nie jest zbyt rozbudowana. Lauren – dziewczyna z sna społecznej hierarchii wraca do szkoły zupełnie odmieniona. Jej ojciec stworzył stronę yourTV.com, dzięki której szybko dosrobił się fortuny. Lauren wraca więc do szkoły w ciuchach od znanych projektantów, nowej fryzurze i liczy na to, że to pozwoli jej się dostać do elity. Jej marzeniem jest dostać się do kliki i doprowadzić ją do upadku. Okazuje się jednak, że zaprzyjaźnienie się z pannami Ashley nie jest tak proste jak jej się wydawało.

                Jak widać po przeczytaniu tego krótkiego opisu książka nie jest ambitną lekturą. Nie wnosi nic nowego do gatunku powieści obyczajowych, a nawet posunę się do stwierdzenia, że autorka wykorzystuje wile znanych już schematów. Obsesyjne opiywanie marek ciuchów? To już było w „Pozerkach” Rachel Maude. Motyw dziewczyny, która probuje się dostać do elity? O tym już czytaliśmy w „Elicie” Lisi Harrison. Zmiana szarej myszki w gwiazdę? To już było w „Pamiętniku księżniczki” Meg Cabot. Jeśli odejmiemy wszystkie te wątki od fabuły to nie zostanie nam nic, bo to właśnie na tych elementach opiera się cała fabuła, co świadczy o tym, że książka nie wyróżnia się z tysięcy innych o tej samej tematyce. Mimo tego, że fabułę uważam za kiepską, to zakończenie niektórych spraw były dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Niestety parę przyjemnych zakończeń nie naprawi braków w całej fabule.

                Autorka niezbyt postarała się przy tworzeniu bohaterów powieści. Właściwie czytając tą książkę wydaje nam się, że całe San Francisco składa się tylko z tych czterech dziewczyn, bo inni bohaterowie występują epizodycznie, a i tych epizodycznych jest niewiele. Ja rozumiem, że książka skupia się na klice i Lauren, ale nie popadajmy w paranoję, chyba inne osoby też żyją w San Francisco i chodzą do szkoły panny Gamble. Następnie wiek bohaterek, naprawdę ich zachowanie jakkolwiek bym próbowała nie patrzeć nie jest zachowaniem dwunastolatek. Widocznie wiek nie był przemyślany, bo bohaterki zachowują się co najmniej jak szesnastolatki. Następnie cechy charakteru bohaterek,  w moim odczuciu wszystkie bohaterki są swoimi klonami – noszą te same ciuchy, kochają się w tym samym chłopaku i słuchają Ashley, która jest „mózgiem” grupy.

                Czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, ale mi niestety nie przypadła ona do gustu. Jeśli chodzi o książki o elicie to zawsze uważałam, uważam i będę uważać „Elitę” Lisi Harrison za najlepszą. „Klika z San Francisco” bazuje na sprawdzonych pomysłach, ale czegoś tej serii po prostu brak. Przyznam szczerze, że parę razy zapomniałam o prawdziwym świecie przy tej książce, ale to nie naprawi braku orginalności i zbytniego skoncentrowania się na głównych bohaterkach, kosztem innych elementów powieści. Po autorce takiej jak Melissa de la Cruz spodziewałam się czegoś dużo lepszego i niestety bardzo się zawiodłam.

Ocena:3/10

2 komentarzy:

Irena Bujak pisze...

Ja tej autorki zbytnio nie znam, skusiłam się tylko na "Zapach spalonych kwiatów", których jeszcze nie przeczytałam ;)

Nanami pisze...

"Zapach spalonych kwiatów" też mam zamiar przeczytać, więc będę z niecierpliwością czekać na Twoją recenzję tej książki :)

Prześlij komentarz