sobota, 22 grudnia 2012

065. "Robinson Kruzoe" Stanisław Stampf'l

„O tym, czym naprawdę jest wolność, wiedzą niestety tylko ci, co ją stracili”* 


Źródło
Napisano już wiele książek o dalekich podróżach i wielkich odkryciach. Jednak ja przeczytałam tylko jedną książkę z tego gatunku i nie zamierzam czytać żadnej innej. Nie dlatego, że mi się nie spodobała, wręcz przeciwnie, uważam ją za tak dobrą, że jestem pewna, że żadna inna by jej nie dorównała. Czytałam ją już dość dawno i dlatego ostatnio postanowiłam do niej wrócić. Książka o której mówię jest na pewno znana większości czytelników, bo jest ona jedną z lektur szkolnych, nosi ona tytuł „Przygody Robinsona Kruzoe”, a napisał ją Daniel Defoe. Sięgając po „Robinsona Kruzoe” byłam pewna, że będę czytać książkę Daniela Defoe. Dopiero w czasie czytania i w miarę odnajdywania kolejnych różnic doszłam do wniosku, że jest to inna książka, a napisał ją Stanisław Stampf’l na postawie książki Daniela Defoe.  O autorze udało mi się dowiedzieć bardzo niewiele – był polskim dziennikarzem, literatą i twórcą słuchowisk radiowych. Czy jego książka zasługuje na uwagę?

Treść książki nie jest chyba nikomu obca. Opowiada ona o losach Robinsona Kruzoe – młodego mężczyzny, który pragnie zasmakować życia na morzu wbrew woli rodziców. Ucieka więc z domu i udaje się w podróż, ale niestety jego pierwsza wycieczka nie kończy się szczęśliwie. Wydawać by się mogło, że po porażce młodzieniec szybko wróci do domu, ale (niestety) tak się nie dzieje. Robinson postanawia wyruszyć w kolejną podróż, a później w następną. Po drodze przeżywa bardzo wiele przygód i niesamowitych sytuacji. W końcu ląduje na bezludnej wyspie, na której musi nauczyć się żyć. Ale czy syn kupca jest w stanie przeżyć w miejscu, gdzie zdany jest tylko na siebie? Na wyspie nikt nie zrobi nic za niego, musi nauczyć się wielu rzeczy i zapomnieć o życiu, które wcześniej wiódł.

Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po książkę Daniela Defoe spodziewałam się kolejnej nudnej lektury i bardzo się zdziwiłam, bo okazało się, że książka ta jest jedną z lepszych i najciekawszych, którą przeczytałam. Po latach postanowiłam sprawdzić, czy książka ta wywoła we mnie takie same uczucia.  Przypadek sprawił, że trafiłam na książkę Stanisława Stampf’la, ale absolutnie nie jestem z tego powodu zawiedziona. Ten polski autor naprawdę dobrze poradził sobie z opisaniem historii Kruzoe. Wydawać by się mogło, że książka napisana na podstawie innej książki niczym nie może zaskoczyć, ale ta książka łamie schemat. Prawdą jest, że książka w bardzo niewielu momentach różni się od pierwowzoru, ale w żadnym wypadku nie jest to wada. To tamtą książkę pokochałam, więc bardzo się cieszę, że ta książka jest do niej podobna. Poza tym autor ma naprawdę wielki talent pisarski. Historie, które opowiada pisane są dynamicznie, opisy przyrody zachwycają swoją szczegółowością, a monologi skłaniają do przemyśleń. Kolejną zaletą jest to, że autor wiele razy zmienia narrację, raz stosuje narrację pierwszoosobową, a raz trzecio osobową, jako wpisy z pamiętnika Robinsona. Obie formy bardzo szczegółowo opisują uczucie zagubienia, które u Robinsona dominuje. Nie mogę zdecydować, która z form narracji podoba mi się bardziej, bo uwielbiam obie.

 Trudno jest mi mówić o bohaterach książki, kiedy bohater jest w zasadzie tylko jeden. Wydawać by się mogło, że będzie się to wiązać się z nudą. W końcu brak bohaterów oznacza brak dialogów. Autor jednak dobrze nam to wynagradza – poprzez liczne monologi. Ale nie są one zwyczajnie. Pokazują stopniową przemianę bohatera, opowiadają o jego uczuciach, o tym jak ciężko jest czasem żyć bez ludzi, zwłaszcza wtedy, gdy potrzebuje się ich pomocy, albo wtedy kiedy po latach przemyśleń chciałoby się wynagrodzić im wyrządzone krzywdy. Trzeba przyznać, że Robinson mimo licznych zalet, popełnił w młodości wiele błędów, którymi się zadręcza i których mimo ogromnych chęci nie będzie w stanie wynagrodzić. Nie jest jednak tak, że Robinson dostrzega swoje błędy od razu. Dopiero po kilku latach pobytu na wyspie, po wielu przemyśleniach i po długotrwałym procesie dorastania bohatera, zauważa on jak bardzo skrzywdził bliskich mu ludzi. Robinson bardzo się zmienia, można odnieść wrażenie, że bohater jest zupełnie inną postacią. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, czy ktokolwiek z nas pozostałby takim samym człowiekiem po spędzeniu kilkunastu lat samotnie na wyspie? Zdecydowanie nie.  

„Robinson Kruzoe” to książka, którą uwielbiam. Autor idealnie przedstawił nam historię autorstwa Daniela Defoe. Nie sposób jest wybrać, która z tych książek jest lepsza, ponieważ obie są dobre i obie uwielbiam. Przeczytanie tej książki zmieniło mój pogląd na czytanie innych książek o podróżach, zauważyłam, że inna powieść o podróżach także mi się spodobała, więc w przyszłości na pewno będę czytać kolejne książki o podobnej tematyce. Myślę, że nie muszę dodawać, że bardzo polecam tą książkę, w końcu widać po recenzji jak bardzo mi się spodobała. Moim zdaniem wszyscy, którzy jeszcze nie przeczytali tej powieści czy też oryginału Daniela Defoe powinni jak najszybciej to zmienić.



*”Robinson Kruzoe” Stanisław Stampf’l str.47

9 komentarzy:

ania pisze...

Czytałam pierwowzór Daniela Defoe i bardzo mi się ta książka podobała:) Jest jedną z moich ulubionych lektur z podstawówki:)

Anonimowy pisze...

Mój tata uwielbia Robinsona :)
Pozdrawiam przedświątecznie!

natula pisze...

Lata świetle temu czytałam „Robinsona Kruzoe”, więc moje wrażenie po tej lekturze są już mocno zatarte, dlatego przydałoby się odświeżyć pamięć, nawet z wersją Stanisława Stampf’la.

Tirindeth pisze...

Ja nawet nie przeczytałam książki Defoe, a co dopiero tej :P Ale może kiedyś będzie okazja nadrobić zaległości :)

Miłośniczka Książek pisze...

czytałam swego czasu "Robinsona Kruzoe", a jakże :)
lektura czasów dzieciństwa :)

Wioleta Sadowska pisze...

Czytałam, czytałam. Życzę mnóstwa książek pod choinką!

Larysa pisze...

Miło wspominam :)

Nanami pisze...

Dziękuję i również życzę wielu książek pod choinką :)

Nika pisze...

Szczerze mówiąc trochę zdziwiło mnie Twoje postanowienie o nieczytaniu książek podróżniczych, bo skoro jedna z nich tak bardzo przypadła ci do gustu, inne też powinny :) W każdym razie znam tylko jedną wersję Robinsona - rzeczywiście bardzo udaną - ale może kiedyś to zmienię ;)

Prześlij komentarz